Bajka dla Piotra - Nowy przyjaciel

Antek siedział już od godziny nad zadaniem z matematyki. Zadanie wcale nie było jakieś bardzo trudne, ale ciężko tak odejmować, kolorować i przepisywać literki, kiedy się człowiek czegoś bardzo boi. A Antek bał się okropnie, bo następnego dnia rano był umówiony do dentysty na wyrwanie zęba.

Oczywiście nie będzie szedł do dentysty sam, tylko z mamą, ale to nie zmniejszało wcale jego strachu. To było nawet jeszcze gorsze, bo Antkowi wstyd było trochę przed mamą, że się tak boi. Mama bardzo długo tłumaczyła, że zabieg nie będzie straszny, wcale, a wcale. Po prostu Antkowi wyrastał już stały ząb, a ten poprzedni, prześliczny biały mleczak, uparcie nie chciał wypadać. Mama mówiła, że zęby mleczne nie mają wielkich korzeni, że pani dentystka (na szczęście była bardzo miła) zrobi mu wcześniej znieczulenie, ale Antkowi robiło się słabo na samą myśl o zastrzyku znieczulającym.

I jak tu w takich warunkach sprawdzać, które wyniki odejmowania są większe i trzeba je pokolorować? Kto potrafi myśleć o matematyce, mając w perspektywie tak nieprzyjemne wydarzenia. A mogło być tak miło. Wszyscy koledzy z klasy Antka pogubili już swoje pierwsze mleczaki i prawie każdy z nich dostał coś fajnego w prezencie od Wróżki Zębuszki. A może ząb jeszcze zdąży wypaść? Antek spróbował poruszać zęba językiem - ani drgnął. Chłopiec zamyślił się i zapatrzył w okno.


Nagle, kątem oka dostrzegł jakiś nieznaczny ruch na półce nad biurkiem. Jakiś cień poruszył się i zniknął tuż za śniegową kulą. Antek podniósł kulę i potrząsnął, żeby zobaczyć, jak złotego aniołka otacza znowu chmura białych płatków. I o mało nie upuścił ozdoby. Na półce, opierając się o ścianę, stał malutki, ciemnoniebieski smok, przypominający trochę gruszkę i wypinał nieznacznie swój błękitny, pękaty brzuszek w stronę chłopca. Antek rozejrzał się niepewnie po pokoju i przetarł oczy. W pokoju nie było nikogo, kto mógłby robić chłopcu głupie dowcipy, a smok nadal stał na półce i przestępował z nogi na nogę, wyraźnie zawstydzony.


- Co tu robisz? - zapytał Antek, trochę niezbyt grzecznie. - I kim ty w ogóle jesteś? To jest mój pokój!
- Jestem Franciszek - odpowiedział smok najspokojniej na świecie, może odrobinę zakłopotanym głosem. - I jestem smokiem. Mieszkam tu od urodzenia, czyli od około trzydziestu ośmiu lat. Jak na smoka, jestem stosunkowo młody - dodał uprzejmie.
- Potrafisz robić jakieś magiczne sztuczki? - zapytał chłopiec zaciekawiony. Widok smoka był tak niecodzienny, że Antek wcale nie zdziwiłby się, gdyby smok wyjął zza pleców jeszcze różdżkę i zaczął czarować.
- Poza tym, że jestem smokiem, czyli latam, zieję ogniem i gadam ludzkim głosem? - spytał smok z lekką nutką ironii w głosie. - Chyba nic szczególnego więcej nie potrafię. A nie, czekaj, potrafię jeszcze znikać - to mówiąc smok po prostu rozmył się, jakby wyparował. Antek zerwał się z krzesła.
- Gdzie jesteś?
- Jestem cały czas tutaj, tylko się schowałem - to mówiąc, smok pojawił się nagle w tym samym miejscu, co poprzednio. - I zapomniałbym. Poza zianiem ogniem, mam jeszcze drugi oddech - mrożący. - to mówiąc smok chuchnął na szklaną kulę, stojącą teraz na biurku, a wtedy aniołek za szkłem pokrył się szronem. - I słyszę twoje myśli, ale chyba nie wszystkie.
- I co słyszałeś? - ta ostatnia informacja bardzo poruszyła chłopca. A jeśli smok słyszał, jak Antek bardzo nie lubi Przemka z IIA i jak bardzo chce mu podstawić nogę na korytarzu?
- Nie bój się dentysty, to naprawdę tak bardzo nie boli - smok jakby trochę zignorował pytanie, odpowiadając raczej na myśli chłopca. - Jeśli chcesz, pójdę z tobą i przed zastrzykiem pochucham ci chłodem na dziąsło. Wtedy już zupełnie nic nie poczujesz.
- Świetnie - zgodził się Antek bez wahania. - Ale czy pani doktor nie będzie zdziwiona?
- Spokojnie, zniknę, ale będę cały czas w twojej kieszeni. W zasadzie, to mogę tam zamieszkać na stałe. - dodał Franek po chwili. - Nie mam zbyt wielu przyjaciół wśród smoczego plemienia. Wszyscy moi rówieśnicy uważają, że ten błękitny brzuch nie wygląda zbyt poważnie.
- To doskonały pomysł - ucieszył się Antek. - Ja też nie mam zbyt wielu przyjaciół. Nie interesuję się piłką nożną, za to bardzo lubię czytać.
- Wiem. - powiedział Franek, wyraźnie ucieszony. - Właśnie dlatego u ciebie mieszkam.


Antek uśmiechnął się od ucha do ucha i uspokojony, wrócił do odrabiania matmy, a Franek, jego nowy najlepszy przyjaciel, przefrunął z półki na lewe ramię chłopca i znowu zniknął. Ale Antek czuł jego ciężar na ramieniu i czuł się wyjątkowo radośnie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Który dzień Waszego życia chcielibyście przeżyć jeszcze raz? Dlaczego? (taki mały konkurs)

Wielkie różowe i nie tylko

Dlaczego?